W ostatnim tygodniu (1.12.2024 r.) ukazał się kolejny z góry założoną tezą artykuł na temat ochrony żubra.
Artykuł ma wywoływać emocje i powodować wrażenie, że żubr jest pod złą opieką (w domyśle bezbronny). Wynurzenia Autorki wywołały u mnie uczucie współczucia dla cierpienia samca (o nadanej nazwie Wiking). W ostatnich dniach jego życia każdy krok sprawiał mu olbrzymi ból, wychudzenie oznaczało, iż umierał z głodu, nie będąc w stanie pobierać pokarmu startymi zębami, tracił sierść i do tego wokół paparazzi dokumentowali jego agonię. Czy przyglądanie się cierpieniu konającego starego zwierzęcia jest przejawem empatii? Według mnie nie!

Ale wracając do artykułu, w którym brakuje rzetelnych informacji o rzeczywistych opiekunach stad żubrów, o planach, kosztach, o sukcesach, czyli o codziennej pracy jednostek Lasów Państwowych, Białowieskiego Parku Narodowego, SGGW i Stowarzyszenia Miłośników Żubrów. Autorka bazuje na wypowiedzi prof. R. Kowalczyka, który od lat znany z utartego stanowiska i powtarzania tych samych stwierdzeń przy braku ich doprecyzowania i implementacji do praktyki. Profesor swoją krytykę opiera o rozważania raczej teoretyczne, gdyż od kilkunastu lat nie udziela się w dziele czynnej ochrony żubra. Czekam od lat na informację, na które poligony żubry powinny być wsiedlone, czy o podanie, o jakie podstawy naukowe ochrony żubra chodzi? Rodzi to pytanie, czy Profesor zarzuca brak podstaw naukowych a tym samym nierzetelność kilkunastu naukowcom, głównie z SGGW, zaangażowanych w ochronę żubra? Można zapytać, na jakich to podstawach naukowych Profesor oparł swoją opinię na temat gruźlicy w stadzie żubrów w Smardzewicach, jeśli była ona całkowicie odmienna od opinii specjalistów lekarzy weterynarii. Jego opinia spowodowała brak zezwolenia ministra na zabicie zarażonych gruźlicą żubrów, a tym samym skazanie ich na cierpienie a inne zwierzęta i ludzi na ryzyko zarażenia się tą chorobą. Dlaczego podejście hodowlane (dawniej było zootechniczne) tak przeszkadza Profesorowi w przypadku gatunku, który został uratowany dzięki planowej hodowli, a obecnie w dużym stopniu nadal prowadzone są działania hodowlane, np. wymiana zwierząt między stadami.
Autorka zadaje pytanie w tytule „Kto chce polować na żubry”. Odpowiedź brzmi – NIKT. Polowanie jest zarezerwowane dla zwierząt łownych, a żubr takowym nie jest, zatem czy to pomyłka, czy celowy błąd mający negatywny wydźwięk względem myśliwych? Że tematyka łowiectwa nie jest znana Autorce, świadczy nazwanie medalionu żubra „popiersiem”.?
W kolejnym akapicie Autorka cytuje wypowiedź posła Pawła Sałka i ministra Ardanowskiego o możliwości spożywania mięsa żubra. Warto zauważyć, że mięso żubra jest jadalne, ma wysokie walory dietetyczne, o czym wie zarówno rozmówca Autorki jak inne osoby z Białowieży, bo kilkanaście lat temu na ich stołach gościł ten rarytas. Odstrzały selekcyjne w Puszczy Białowieskiej były prowadzone od 50 lat, a rocznie eliminowano od kilku do kilkunastu procent populacji.

Lasy Państwowe podejmują szereg działań czynnej ochrony. W każdym miejscu przed wsiedleniem żubrów zwiększano powierzchnię i jakość łąk. Bo to, że żubr jest trawożercą, to wiedza znacznie starsza niż badania Profesora, bo jak sam powiedział, car nakazał tworzyć polany w Puszczy dla żubra, czyli znał preferencje tych zwierząt. Był to jeden z elementów opieki, czyli czynnej ochrony żubra i takie działania realizują dziś leśnicy, o czym w artykule nic nie ma. A to Lasy Państwowe działają w terenie, finansują, wsiedlają żubry, a co w tym czasie zrobili i robią inni?
Muszę się zgodzić z Profesorem, że w Polsce żubrów mogłoby być więcej, ale tylko pod warunkiem większej liczby nowych stad. Taki plan był realizowany do czasu pojawienia się głośnych protestów rolników w planowanych miejscach wsiedlania. Zatem, gdzie mamy tworzyć wolne populacje? Szkody w gospodarce rolnej są faktem, a wysokość odszkodowań o tym świadczy. Powstał poważny problem – w niektórych miejscach akceptacja lokalnych społeczności dla żubra zmniejsza się z roku na rok. Jednocześnie zwiększa się liczba kolizji i co ciekawe w zależności od sprawcy są one nagłaśniane w mediach społecznościowych lub przemilczane.
Mówienie, że nie mierzy się pojemności środowiska dla takiego zwierzęcia jak żubr, jest nieprawdą. Nie robi się tego, oceniając możliwości wyżywieniowej, ale ocenia się poziom akceptacji, bo jego przekroczenie może mieć negatywny wpływ na populację chronionego gatunku. W Puszczy Białowieskiej, jak Profesor doskonale wie, nie mieści się cała licząca obecnie około 900 osobników populacja. Zimą blisko 600 osobników bytuje poza Puszczą. Możliwości Puszczy są ograniczone i nie pomieści więcej żubrów, jeśli wzorem cara nie wytniemy kolejnych dużych polan. Może powinno się to zrobić, w końcu żubr to symbol Puszczy Białowieskiej.
Jeśli ktokolwiek chciałby dowiedzieć się więcej na temat żubra, jego dawnej oraz bliższej historii chętnie opowiem w szczegółach o czynnej ochronie tego gatunku w naszym kraju i Europie i odpowiem na wszelkie pytania.

Wanda Olech, Prezes Stowarzyszenia Miłośników Żubrów